Białostoczanin otworzy galerie młodych artystów
Megapraca białostoczanina Karola Radziszewskiego otworzy galerię młodych artystów na przystanku Marymont w warszawskim metrze.
Lada dzień Warszawskie Metro zdecyduje o otwarciu gotowej już stacji. A tam czeka na pasażerów niespodzianka. Z okien kolejki zobaczą fragmenty ogromnej pracy młodego artysty rodem z Białegostoku. To współczesna impresja na temat bitwy pod Grunwaldem i tłoku w porannym szczycie.
Została wydrukowana na papierze i naklejona na ścianie antresoli. Liczy 35 m długości i 3,5 m szerokości. Przed oczami widzów przewija się kłębowisko postaci i przedmiotów obrysowanych grubą, czarną linią na białym tle.
Została wydrukowana na papierze i naklejona na ścianie antresoli. Liczy 35 m długości i 3,5 m szerokości. Przed oczami widzów przewija się kłębowisko postaci i przedmiotów obrysowanych grubą, czarną linią na białym tle.
Karol Radziszewski, absolwent wydziału malarstwa ASP, autor obrazów, murali, instalacji, akcji, fotografii i filmów wideo zderzył wątki z archiwalnych zdjęć powstania warszawskiego z migawkami życia współczesnej ulicy. Widać więc sylwety walczących żołnierzy w niemieckich hełmach - to nasi. I czołgi. Obok oni - w mundurach z "wroną". Straszą ruiny staromiejskiej katedry. Ale przy zwalonych gotyckich murach pojawia się nieoczekiwanie prosiaczek znany z "Kubusia Puchatka", a potem z produkcji Disneya. Oprócz żołnierzy rosyjskich w czapkach-uszatkach czai się samotny Indianin w okazałym pióropuszu. Czyżby Winnetou z chłopięcych marzeń przybywał na odsiecz Warszawie? Nad powstańcami skaczą skejci na deskorolkach ubrani w szerokie portki. I znak naszych czasów - telefon komórkowy. W tłumie majaczą sylwety złych braci-bliźniaków z dredami z drugiej części filmu "Matrix".
- Taka jest Warszawa. To jej specyfika - totalny miks wszystkiego. Tutaj miks staje się stylem - zdradza autor dzieła Karol Radziszewski, który zawsze podkreśla, że urodził się w Białymstoku, ale od siedmiu lat mieszka w Warszawie. Choć ostatnio coraz częściej żyje na walizkach: Berlin, Paryż, Budapeszt - to jego przystanki w ciągłej podróży.
- Warszawa to zupełnie inne miasto niż Białystok. Tam miejskość miesza się z naturą, a gdzieś w tle pojawia się jeszcze barok w postaci Pałacu Branickich. I tak pewnie wyglądałaby tam moja praca - przypuszcza Karol.
Gazeta Wyborcza
- Taka jest Warszawa. To jej specyfika - totalny miks wszystkiego. Tutaj miks staje się stylem - zdradza autor dzieła Karol Radziszewski, który zawsze podkreśla, że urodził się w Białymstoku, ale od siedmiu lat mieszka w Warszawie. Choć ostatnio coraz częściej żyje na walizkach: Berlin, Paryż, Budapeszt - to jego przystanki w ciągłej podróży.
- Warszawa to zupełnie inne miasto niż Białystok. Tam miejskość miesza się z naturą, a gdzieś w tle pojawia się jeszcze barok w postaci Pałacu Branickich. I tak pewnie wyglądałaby tam moja praca - przypuszcza Karol.
Gazeta Wyborcza